sobota, 18 maja 2013

001: Zjawa udająca żywą postać


Lecę w dół przez błędy wszystkich lat
Widzę wyraźnie pełne rozczarowań twarze
A w oczach ból i gniew uśpionych zdarzeń
- Dawid Podsiadło -



Ginny zawsze uważała, że to całe zamieszanie spowodowane nowym rokiem w Hogwarcie, było zupełną przesadą, a książki były bardziej potrzebne księgarzom, którzy zarabiali w ten sposób galeony, niż uczniom. Myślała, że z niektórych przedmiotów w ogóle nie powinno być tak grubych tomiszczy, zważywszy na to, iż przez większość lekcji i tak skupiała się na wszystkim, tylko nie na wykładzie prowadzonym przez nauczyciela.
Cała jej uwaga była zaangażowana w rozmyślanie o Voldemorcie, który powrócił, pomimo ścisłych zapewnień Ministertwa, iż był to wyłącznie wymysł Harry'ego. Jej chłopak został nawet oskarżony o zabicie Cedrica, co było już według tycjanowłosej, szczytem głupoty. 
Dziewczyna bała się jednak co też może stać się młodemu Potterowi, gdy Czarny Pan go znajdzie, gdy stoczą kolejną walkę. Wiedziała, że przy tej może już nie mieć tyle szczęścia i nie wyjść z niej zwycięsko. Perspektywa utracenia swojego chłopaka sprawiała, że jej serce gwałtownie drgało, pobudzane przez wichry niepewności. Ta niewiedza wkradała się do jej umysłu coraz częściej; był to jednak ten rodzaj intruza, którego nie sposób się pozbyć.
Głowę rudowłosej zaprzątały też myśli, czy postać z dziennika Toma Riddle'a była w jakimś stopniu zaplątana w świadomość Voldemorta. Od jakiegoś czasu zastanawiała się, czy gdyby stanęła z nim oko w oku coś by się w nim przebudziło. Nie myślała oczywiście o darowaniu życia czy podobnych romantycznych uniesieniach, tylko o jakimś płomyku w jego sercu, małej iskierce, która szepnęłaby mu, że zna tą dziewczynę.
- Ginny! - Głos z dolnej partii domu przerwał jej rozmyślania, do których coraz częściej dane jej było powracać. Nie wiedziała czy chodziło o ogólny strach przed tym okrutnym człowiekiem, czy dodatkowo nałożyło się na to uczucie, że kiedyś ten okrutny człowiek był jej przyjacielem. Udawał takiego, to oczywiste, a jednak na jedenastoletniej dziewczynce odcisnęło to spore piętno w sercu i nikt inny nie pasował do tej wypalonej dziury.
- Ginny, na Merlina, czemu jeszcze nie jesteś przygotowana?
Matka rudowłosej stała w drzwiach z pretensją wymalowaną na twarzy. Była ubrana w swoje najlepsze ubranie, którego używała tylko na wyjście do miasta, gdzie nie mogła odziać swojej zwykłej, lekko podartej przez czas szaty.
Ginny natomiast siedziała na łóżku w różowawym, spranym szlafroku i wgapiała się tępo w ziemię, a dopiero co umyte, mokre włosy, przylepiły jej się do twarzy, tworząc hełm, za którym mogła ukryć swoją drobną twarz, delikatnie skąpaną wstydem.
- Przepraszam, mamo. Już się ubieram.
Dziewczyna spojrzała na matkę, aby wybadać towarzyszące jej emocje po słowach swojej córki, zauważając ogromną metamorfozę. Matka ruszyła się z miejsca, w którym była wcześniej i usiadła obok niej ze zmartwioną miną, delikatnie gładząc jej plecy strawioną przez pracę ręką.
- Coś się stało? Wyraźnie nie wyglądasz najlepiej, kochanie.
- Nic mi nie jest. Czuję się dobrze, naprawdę. Nie musisz się o mnie martwić – odpowiedziała z lekkim postojem na wymyślenie kłamstwa. Nie lubiła tego robić; mówić nieprawdy komuś, kogo kochała. Uznała jednak, że tak będzie lepiej dla nich obu.
- Nie wydaję mi się żeby wszystko było w porządku. Miałam ci to powiedzieć już wcześniej... Powiedz co cię trapi, postaram ci się pomóc, kochanie. Przecież wiesz, że mnie możesz powiedzieć wszystko.
Mimo odwróconej twarzy, Ginny oczyma wyobraźni zobaczyła zmartwioną minę mamy, zmarszczki układające się w troskliwy wyraz, napięte brwi w geście fatygi. Wiedziała też, że matka nieśmiało się do niej uśmiechała, pragnąc poznać sekret swojej córki.
Lecz co ona miała jej powiedzieć? Miała oznajmić, że pomimo tylu lat nadal nie zapomniała o tym, że Tom, ten sam morderca, który zabił rodzinę Harry'ego, był jej przyjacielem, że bała się zbliżającej się wielkimi krokami wojny i pierwszy raz od sześciu lat nie chciała wracać do ukochanych murów Hogwartu? Te informacje przytłoczyłyby biedne serce matki, obarczyłyby ją ciężkim krzyżem problemów nieroztropnej córki.
- Naprawdę nic mi nie jest- odpowiedziała zamiast tego.
Ginny wstała gwałtownie z łóżka, nie patrząc w stronę matki, gwałtownie wyswabadzając się z uścisku rodzicielki. Otworzyła ostrożnie szafę i wyjęła przypadkowe ubrania, następnie kierując się w stronę łazienki, gdzie zamierzała szybko coś ze sobą zrobić, by móc wyruszyć po kupno potrzebnych do Hogwartu przedmiotów. A może tak naprawdę po prostu chciała jak najszybciej opuścić pokój, w którym każde pytanie mamy nakłaniało ją do recyklingowej refleksji?
~*~
- Rozdzielimy się, a każdy dostanie galeony na inne wydatki. Jednak mam nadzieję, że wszyscy wiedzą, iż nie jesteśmy najzamożniejszą rodziną czarodziejów i nie zakupi czegoś niepotrzebnego. Zwracam się z tym szczególnie do was chłopcy, macie kupić rzeczy dla waszego rodzeństwa, nie dla swoich głupich zachcianek. - Fred i George, którzy zostali wskazani przez wzrok taty, spojrzeli po sobie i poczęli jeden do drugiego szeptać coś sobie do uszu, uśmiechając się przy tym tajemniczo.
Ginny w pewien sposób ich podziwiała i zazdrościła im tej lekkości, tego niemartwienia się na później, tej zdolności do radzenia sobie z problemami poprzez śmiech i wzajemne dogryzanie; było to odrobinę dziecinne, lecz także kojące dla duszy. Widzieć, że ktoś, kogo się kochała był wiecznie w dobrym humorze było bardzo miłe, zwłaszcza dla kogoś, kto coraz cześciej miewał problemy ze snem i strachem o najbliższych.
- Ginny, ty pójdziesz do księgarni. Kupisz sobie wszystkie potrzebne podręczniki. – Ojciec zwrócił się do rudowłosej, podając jej potrzebną sumę pieniężną. Dziewczyna pokiwała posłusznie głową, siląc się na uśmiech. - Jak wiecie, teraz nigdzie nie jesteście w stu procentach bezpieczni, jednakże na tej ulicy nie odnotowano obecności popleczników Sami-Wiecie-Kogo. Nie zwalnia to was jednak z zachowania czujności.
- Tylko się nie zgub – dogryzł Fred swojej młodszej siostrze, po zakończonym wykładzie pana Weasley. Kakaowooka spoglądnęła na swojego starszego brata i uniosła wymownie brew. Przybliżyła się do jednego z bliźniaków na taką odległość, że jego ucho było tuż przy ustach dziewczyny. Wiedziała, że czuł na małżowinie usznej jej ciepły oddech, więc nabrała scenicznego tonu i syknęła:
- To nie ja potrzebuję mapy Huncwotów, by znaleźć swojego "przyjaciela".
Ginny ruszyła do księgarni, odwracając się kilka razy na osłupiałą twarz Freda, której po prostu nie mogła sobie odpuścić, cały czas podśmiewając się wesoło, jak za starych dobrych czasów. Na te parę chwil zapomniała, że za kilka dni wszystko się zmieni, a szkoła do której wróci, nie będzie tą samą, do której powracała przez ostatnie lata.
Dziewczyna zatrzymała się przy precyzyjnie wygrawerowanym, rdzawym napisie mówiącym o tym, że zaraz wejdzie do księgarni Esy i Floresy. Ostrożnie otworzyła ciężkie drzwi i wtedy mały dzwoneczek zabrzęczał, informując właściciela, że właśnie w sklepie pojawił się intruz.
Krępej budowy starzec o zakręconej brodzie i haczykowatym nosie natychmiast spojrzał jednym okiem na nowego gościa, a tycjanowłosa ze zdziwieniem zorientowała się, iż drugie ślepie było zupełnie nieobecne, krążyło gdzieś w przestrzeni księgarni, nie trzymając się jednego celu, zupełnie jak niewierny kochanek, nie sypiający wyłącznie u jednej kobiety.
Sklep nie był tak zaludnionym, do jakiego przyzwyczaiła się Ginny. Teraz praktycznie świecił pustkami, a widmo zbliżającego się Voldemorta pochłonęło wszystkich. Mimo, iż akurat dzisiaj nie było na ulicach żadnych śmierciożeców, wielu zostało strawionych przez strach. Młoda Weasley rozumiała ich obawy, nawet zbyt dobrze na własnej skórze czuła jeżące się włoski na wydźwięk tego imienia.
Ginny skinęła głową do księgarza i poczęła zagłębiać się w stosy ułożonych jedna na drugiej książek. Nasycony zapach kartek nieco przytłoczył nozdrza dziewczyny, choć mimowolnie mocno go wdychała. Była to spora odmiana po wszędzie towarzyszącym zapachu strachu. Na każdej ulicy. W każdym zakamarku. Nawet w barach nie było tak tłoczno jak pamiętała z czasów dziecięcych. Voldemort był każdego dnia bliżej, a ona codziennie dalej od rzeczywistości.
Płomiennorudowłosa zajrzała do rozpiski otrzymanej wraz z kwotą pieniężną od swojego ojca i przyjrzała jej się uważnie. Książki do zakupienia. Było ich tak wiele, a pewnie połowy i tak nie przerobią całkowicie, jak to było w systemie nauczania. A czego z podręczników o runach będą się uczyć pod dowództwem śmierciożeców?
Dziewczyna pospiesznie wybrała wszystkie potrzebne książki i powróciła do początku skepu, gdzie kolejka do lady stała się pusta. Nie tracąc czasu, położyła podręczniki na kontuarze i zaczekała na policzenie sumy pieniężnej przez właściciela.
- Dwadzieścia pięć galeonów – syknął chrapliwym głosem, wystawiając rękę, zupełnie jak żebracy przy ulicy Nokturnu. Ginny zaczęła z zapałem liczyć dane jej przez ojca monety z niedowierzaniem stwierdzając, że ostatni miał w jej głowie jedynie wartość dwudziestu.
Cholera jasna. Zaklęła w myślach, nerwowo przeszukując wszystkie kieszenie w poszukiwaniu zagubionych pieniędzy, choć już wiedziała, że nie miała szans na ich znalezienie. 
Widocznie ojciec myślał, iż książki będą nieco tańsze lub po prostu zapomniał dołożyć jej pięciu galeonów. Jego niedopatrzenie kosztowało jednak ją wiele wstydu no i niestety nie otrzymanie kilku podręczników. Dziewczyna stała osłupiała, zdając sobie sprawę, jaką karę zlecą jej śmierciożercy za jakiekolwiek odstępstwo od tego, czego wymagali. Strach przeleciał po jej karku, powodując znajome jeżenie się włosków.
- Dostanę te pieniądze, czy czekasz na specjalną prośbę od Ministerstwa?
- Nie - odpowiedziała machinalnie, nie wiedząc za bardzo do czego odnosi się jej wypowiedź. - To znaczy... Czy mogłabym dopłacić kiedy indziej?
Najmilszy z uśmiechów, jakim Ginny mogła obdarować starszego, nieco przerażającego mężczyznę z jednym okiem wbitym w nią z zawziętością godną alpinisty, nie odniósł zamierzonego sukcesu. Właściwie nie odniósł nawet niezamierzonego, chyba dodatkowo wywołał irytację.
- To jakieś żarty? Proszę zapłacić całą sumę albo miło pożegnać się z podręcznikami. Nie jestem na świecie od wczoraj, by nie wiedzieć, że pełno w dzisiejszych czasach oszustów. I oszustek, takich jak ty, paniusiu – odpowiedział podniesionym głosem.
Rudowłosa zacisnęła żuchwę ze złością na te słowa, a następnie otworzyła usta w geście zaprotestowania. Miała ochotę wyrzucić istny słowotok ze swojego gardła, zapewnić, że nie była oszustką i na pewno nie miała zamiaru wprowadzić go w błąd. Przecież mężczyzna sam widział jej osłupiałą minę na widok braku pieniędzy. Czy naprawdę myślał, że była tak żałosna, by grać przed nim jakiś teatrzyk w obliczu zagrożenia czającego się za rogiem?
I wtedy zauważyła, że na ladzie leżą tak desperacko potrzebne jej pieniądze, które od razu podała sprzedawcy. Zaczęła się oglądać na wszystkie strony w poszukiwaniu świętego Mikołaja. Niestety, sklep był tak samo pusty, jak wtedy gdy poszukiwała potrzebnych podręczników. Miała wrażenie, że w jej życiu pojawiła się kolejna zjawa, udająca żywą postać. Zjawa, która miała przyczepić się do jej duszy niczym kleszcz, którego nie dało się usunąć.
- Czy... czy pan też to widział? - zapytała z nadzieją w głosie. Starzec spojrzał się na nią w sposób, jakim karci się małe dzieci. O dziwo, w jego oczach dostrzegła teraz jakąś przyjazną iskrę.
- A co miałem widzieć?
- Miałam na myśli, czy widział pan może... - Dziewczyna zdała sobie sprawę jak niedorzecznie brzmi pytanie, które samo układało jej się w głowie. - Czy ktoś przechodził za mną?
Ku wielkiemu zdziwieniu Ginny, mężczyzna nie zrobił pogardliwej miny, a zwyczajnie pokiwał przecząco głową, wkładając otrzymane pieniądze do lady i jednocześnie drugą ręką pakując podręczniki.
- Nie, nikogo tu nie było. Ale chwilę wcześniej obok sklepu przechadzał się jakiś podejrzany typek w czarnej szacie. Powinienem sprawdzić czy czegoś stąd ukradkiem nie chce zwędzić, ale – szczerze pani powiem – obawiałem się, czy przypadkiem nie jest jednym z ludzi Sama-Pani-Wie-Kogo. A ja mam ochotę na spokojniejszą śmierć niż zdychanie w powolnych męczarniach.
Optymista. Zironizowała w myślach.
- Ale czy widział pan jego twarz, rozpoznał w nim kogoś? Wie pan kim on jest?
- Sama możesz się go o to spytać. Jest tam.
Długi, kościsty palec wskazał na ulicę, gdzie wysokiej postury mężczyzna w szykownym płaszczu pocałowanym przez noc, wchodził do dosyć obskurnego baru. Ginny pomimo chwilowej niechęci stwierdziła, że musi sprawdzić, kto rozdawał prezenty pomimo braku czerwonej czapki i stada reniferów.
- Dziękuję, do widzenia - rzuciła szybko, lekko podniesionym tonem, chwytając zapakowane książki i wybiegając z księgarni.
- Zaczekaj, żartowałem, nie idź tam! - krzyknął za nią, lecz ona była już za daleko by zawrócić. Zresztą wcale nie miała takiego zamiaru. Nie była też do końca pewna czego się spodziewała. Przystojnego bruneta, który uratował ją z opresji? Bogatego arystokraty, który miał na tyle niepotrzebnych pieniędzy, że wolał dać je komuś potrzebującemu niż trwonić na napitki w przydrożnym barze?
Ginny dobiegła do tawerny z odrapanym napisem, którego nie była w stanie rozszyfrować. Nabrała dużo, może zbyt dużo, powietrza do ust i wypuściła je, już nieco spokojniejsza. Nie miała pojęcia czego może spodziewać się po bywalcu obskurnych lokali, z których woń drażniącego alkoholu i podpitych czarodziei, było czuć aż z miejsca, w którym się znajdowała.
Musiała jednak to sprawdzić. Tak nakazywało jej własne sumienie.
Rudowłosa powoli otworzyła drewniane drzwi baru, stylizowane na takie, jakie widziała w mugolskich westernach i od razu odurzył ją przeszywający smród napitków. Przyłożyła sobie palec wskazujący pod nos i zmarszczyła brwi w poszukiwaniu mężczyzny w ciemnej, błyszczącej w słońcu pelerynie. W małych krzesełkach siedzieli nabuzowani alkoholem ludzie, którzy nieobecnym wzrokiem lustrowali nowo przybyłego gościa.
Był to chyba najgorszy bar, jaki Ginny w życiu widziała. Nie rozumiała jaką przyjemność czerpali ci wszyscy ludzie z tego, że spijali się w trupa i myśleli, że byli przez to lepszymi ludźmi. Czy mężczyzna, który podarował jej galeony był tylko zapijaczonym idiotą, któremu spodobała się dziewczyna przy ladzie?
I wtedy ujrzała postać, którą widziała przed drzwiami baru. Siedział tuż przy kontuarze, popijając jakiś drink. Był odwrócony tyłem, lekko zgarbiony, otulał troskliwie szklankę rękoma, jakby bojąc się, że sama od niego ucieknie. Nie widziała jego twarzy, ale była pewna, że był to ten sam człowiek. Niepewnie, skradając się jak drapieżnik polujący na ofiarę, podeszła bliżej. Z miną zdradzającą niezdecydowanie usiadła na taborecie, tuż obok tajemniczego mężczyzny, który okazał się być młodszym, niż przypuszczała. Jednak przez długi, zamiatający brudną, pełną stłuczonych napitków, płaszcz, wydawał się być też odrobinę starszym aniżeli w rzeczywistości.
Odwrócił głowę, spoglądając na nią soczyście smolistymi oczami.
- N... Nott – wykrztusiła zaskoczona, marszcząc brwi z niedowierzania. Przyłożyła sobie dłoń do policzka, nie umiejąc wytłumaczyć tej beznadziejnej sytuacji, w której się znajdowali.
- Ginevra Weasley - odpowiedział podniosłym tonem z odrobinę podejrzaną, niemal niepokojącą nutą. Ginny nie umiała sobie wyjaśnić, dlaczego nazwał ją pełnym imieniem. W domu rodzice zwracali się tak do niej tylko wówczas gdy pragnęli ją skarcić za niestosowne zachowanie lub okrycie się płachtą wstydu. A więc za co karcił ją Teodor? Czy można karać za coś, czego winowajca nie był świadomy? - Cóż za niespodziewane spotkanie.
Po tych słowach Nott uśmiechnął się przeszywająco.
~*~
I co sądzicie? Moim zdaniem nie jest źle, jestem w miarę zadowolona. Dziękuję wszystkim za komentarze, i za te, które już dostałam, i za te, które mam nadzieję znajdą się pod tą notką. Jeśli mielibyście jakieś pytania/obiekcje zapraszam do zadawania, postaram się odpowiedzieć :)
Zastanawiam się czy dodać podstronę "bohaterowie" czy raczej dla wszystkich jest raczej wiadome, jakie postacie pojawią się w mojej historii?
Całuję,
Mermaid



28 komentarzy:

  1. Niezbyt podoba mi się ten szablon. Przede wszystkim, jest za mały i z boku za nagłówkiem mam wielki pasek pustego tła. Nie mówiąc o tym, że potem brzydko się ucina i widać dużą różnicę między nagłówkiem a tłem.
    Bardzo mnie irytowały określenia typu "tycjanowłosa". Albo "kakaowooka". Troszkę za bardzo idziesz w przesadę przy wymyśleniu synonimów. Ja wiem, że pewnie chcesz uniknąć powtórzeń, zresztą lubię kwiecistość, ale nie do przesady.
    Poza tym, galeony nie występują w formie banknotów, a monet.
    W sumie, moje wrażenia są dość sprzeczne. Z jednej strony mi się podobało, a z drugiej, takie właśnie drobnostki troszkę psuły wrażenie. Niemniej jednak, lubię Ginny i lubię o niej czytać. Ciekawi mnie też, jak opiszesz Hogwart. Bo Hogwart z 1997 roku to coś, o czym bardzo lubię czytać. Wtedy jest znacznie ciekawiej niż np. w młodym pokoleniu, które jest zwyczajnie nudne.
    Widzę też, że nawiązujesz do dziennika Riddle'a i że nawet po tylu latach Ginny wciąż często o nim myśli. Ciekawe, czy ten wątek będzie mieć jakieś znaczenie później, kiedy już akcja się rozwinie.


    OdpowiedzUsuń
  2. Jest lepiej niż nieźle ;D
    Ginny nigdy nie była moją ulubioną postacią, Rowling też nie poświęcała jej zbyt wiele uwagi i tak naprawdę nikt nigdy mi jeszcze nie pokazał, jak mała Ginny może się czuć, co może ją nękać tyle lat po sprawie z dziennikiem.
    Opisy piszesz cudowne. Te porównania w niektórych momentach tak działają na moją wyobraźnię, że się lekko podśmiewam pod nosem.
    Nott. Nie myślałam, że to będzie on. Wyobrażałam sobie jakiegoś dorosłego śmierciożercę, może Lucjusza, który już przecież raz podarował pewną rzecz Ginny i, jeśli mnie pamięć nie myli (HPiKT nie czytam zbyt często ze względu na tego psychopatę Lockharta), również w Esach i Floresach.
    Cóż, nie mam wątpliwości, że stałam się Twoją wierną czytelniczką.
    Zauważyłam jednak coś, co mnie zaintrygowało. Napisałaś, że wyraz twarzy Molly był pretensjonalny. Przecież pretensjonalny to znaczy sztuczny, nienaturalny (o, na przykład taka Joanna Krupa jest pretensjonalna). Czy nie powinno tam być coś w stylu "z pretensją wymalowaną na twarzy"?
    No cóż, tak mnie to tylko zaciekawiło, może taki miałaś zamysł.
    Czekam na drugi rozdział.
    Pozdrawiam,
    Illuminata
    [slowa-sercem-pisane]

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszą moją uwagą, jaka mi się narzuciła, to tekst piosenki Dawida Podsiadło^^ Bardzo lubię tą piosenkę:)
    Rozdział był dobry. Podoba mi się, że Molly jest taka opiekuńcza dla swoich dzieci. Nie wiem, czy Ginny słuszni postąpiła, nie mówiąc jej o problemach, jednak sprawa z dziennikiem jest naprawdę niemiłym wspomnieniem.
    Zaskoczyło mnie to, że już w pierwszym rozdziale Ginny napatoczy się na Notta. Kiedy sklepikarz wskazał na niego, tak podejrzewałam, że to będzie on.
    I z tej Ginny to odważna dziewczyna. Wchodzić do tak zapijanego baru... no, ja bym takie miejsca omijała szerokim łukiem;)
    Jeden błąd, który mi się rzucił w oczy to, to, że galeony są monetami, a nie banknotami;)

    Pozdrawiam serdecznie;*

    P.S. http://pamiec-jej-serca.blogspot.com/ - zapraszam na nowy rozdział, jak nadal jesteś zainteresowana;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również nie lubię barokowego stylu w opowiadaniach, więc określenie "tycjanowłosa" mi się nie podobało. Poza tym nie mam pojęcia, jaki to kolor, skoro Ginny była ruda, to pewnie taki rudawy... Najbardziej ciekawie zrobiło się pod sam koniec, gdy pojawił się tajemniczy pan Nott. Jestem ciekawa czegóż to może od niej chcieć. Masz ładny styl i lekko wszystko opisujesz, oczywiście, jeżeli nie weźmie się pod uwagę tych udziwnień. Życzę weny i czekam na ciąg dalszy. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo przyjemny rozdział - myślę, że jak na początek, poradziłaś sobie naprawdę dobrze. Akcja idzie powoli, ale też nie stoi w miejscu. Wprowadzasz nas w świat Ginny, dzielisz się z nami jej refleksjami, swoim stylem sprawiasz, że wydarzenia przeżywamy razem z nią.

    A wiesz, ja też kiedyś zastanawiałam się, czy gdyby Voldemort stanął twarzą w twarz z Ginny, to pamiętałby tę sprawę z dziennikiem i ich ,,przyjaźń''?
    Molly, Artur, Fred... dobrze sobie poradziłaś z ich kreacją. Czuć, że to są właśnie ci bohaterowie, a nie jakieś kukły ;) Przyznam, że zasmuciła mnie nieco wzmianka o Fredzie i jego lekko beztroskim podejściu do wojny - przypomniało mi się, jaki czeka go koniec :(

    Scena w księgarni też była fajnie opisana. Nadałaś temu sprzedawcy trochę charakterku i choć był on postacią właściwie epizodyczną jak sądzę, to jednak czytałam o nim z ciekawością. Sprawa z tym pojawieniem się pieniędzy oraz ruszenie za tajemniczym jegomościem, który okazał się Nottem, także mnie zainteresowała. Na pewno przeczytam kolejny rozdział, aby dowiedzieć się o nim czegoś więcej :) Sposób, w jaki opisałaś jego postać i zachowanie, mnie urzekł. Coś czuję, że go polubię :P Co prawda ratunek głównej bohaterki przez przystojnego młodzieńca nie jest niczym oryginalnym, ale mniemam, że u Ciebie ta kwestia jest czymś głębszym :)

    Co do tej tycjanowowłosej i kawowookiej... Może faktycznie trochę się zagalopowałaś. Ja na przykład nie wiem, jakim kolorem jest tycjanowy, za to kawowy już wiem ;) To nic złego wymyślać barwne synonimy, choć ja bym bardziej skłoniła się do takich, które wszyscy rozumiemy jak rudy, ognisty, czy miedziany ;)

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawy i lekki rozdział. Od pierwszego słowa zostałam złapana w Twoje sidła i wciąż się nie wydostałam :) Naprawdę bardzo dobrze Ci wyszło, za co składam Ci najszczersze gratulacje i życzę Ci, aby reszta rozdziałów była równie dobra, co ten.

    Ciekawi mnie wątek z Nottem. Mało o nim napisałaś, ale mam wrażenie, że będzie on postacią tajemniczą, skrytą. Czy tak będzie? Zobaczymy. Niemniej jednak mam nadzieję, że nie zrobisz z niego gogusia, bo tego nie strawię :)

    Nawiązując do Notta, scena w księgarni była cudowna! Tak realistycznie opisałaś sprzedawcę, że nie miałam najmniejszego kłopotu z wyobrażeniem go sobie. Wyszedł mi taki pan Olivander, ale odrobinkę bardziej pomarszczony i mroczniejszy XD Ach, ta moja wyobraźnia.

    Skoro już prawie każdy nawiązuje do słów "tycjanowowłosa" itp. to ja również się dołączę. Moim zdaniem bardzo dobrze dobrałaś owe słowa. Są oryginale i rzadko się ich używa. Nawet jeśli ktoś nie kojarzy koloru tycjanowego, wystarczy wpisać w google grafika i od razu wszystko jest jasne. Cieszę się, że chociaż jedna blogerka zastosowała inne, różniące się słowa, bo nudzą mnie już te wszystkie blondynki, rude i czarnowłose. Także plus dla Ciebie :)

    Ojejku! Zapomniałabym skomplementować nowy szablon. Jest o wiele lepszy od poprzedniego, biorąc pod uwagę to, że tamten się brzydko ucinał. Teraz wszystko jest przejrzyste i ogólnie schludne :) Blog samym wyglądem zachęca do odwiedzania.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo, dużo, duuuużo weny! Jeśli to nie problem, wciąż chciałabym być informowana o nowościach :) Dziękuję!

    PS. Rzuciło mi się w oczy :
    "pokiwał przecząco głową"
    Wydaje mi się, że chciałaś napisać "pokręcił", zamiast "pokiwał", bo kiwać przecząco to się za bardzo nie da. XD Tak wyłapałam ten błąd i postanowiłam Ci go wytknąć, przepraszam :)
    Only

    OdpowiedzUsuń
  7. Hm, ciekawie się zapowiada.
    Bardzo ładny szablon, swoją drogą.
    Fajnie piszesz, tak lekko; dobrze się to czyta. Równocześnie tworzysz jakieś takie intrygujące momenty, że mocno wciąga. Cała ta historia z Nottem jest taka tajemnicza i interesująca,, że uch.
    Szczerze mówiąc, czytając "tycjanowłosa" nie od razu skojarzyłam. Coś mi świtało, ale nie byłam pewna, więc wpisałam we wszech-Google. Bardzo mi się podoba zastosowanie takiego określenia, choć kakaowooka... Co do tego miałam już pewne wątpliwości, ale ta "tycjanowłosa" przypadłą mi do gustu.
    Ogólnie trzymam kciuki i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej. Bardzo ciekawie się zapowiada, zastanawiam się jak poprowadzisz dalej tą historię. Założyłam profil na Blogspocie tylko po to, by móc komentować twoje opowiadanie, nie zmarnuj tego ;d Ginny zapłaciła ponad 400 zł na książki? Wow, to dużo ale wiem że w dzisiejszych czasach tyle niestety kosztują... Mnie te ,,tycjanowłose'' nie raziły, choc rzeczywiście może byłoby lepiej dla niektórych, mniej ambitnych gdybyś pisała normalnie ,,ruda''. Jestem ciekawa historii Nota, tego dlaczego jej pomógł i ogółem wątku z Tomem który co jakiś czas się pojawia w myślach dziewczyny.
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Siemanko ;)
    Osobiście mnie się bardzo spodobało i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy - mam nadzieję, że dodasz go bardzo szybko ;)
    Piszesz rewelacyjnie, wszystko świetnie opisujesz, aż chcę się czytać dalej ! ;)

    Pozdrawiam i życzę nieskończonej weny !

    http://destroyerofevil-elitamagow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej, hej :)
    Zaczęłam czytać i... nic. No właśnie, nic się nie wydarzyło. Wiem, że to sam początek, ale oczekiwałam czegoś więcej niż chodzenie po ulicy Pokątnej i szukanie podręczników. Jakby ten rozdział był jedną zapchaj dziurą i nie wiedziała o czym chcesz napisać. Jednak wierzę, że jest to tylko sam początek i w następnym rozdziale nie będę się nudziła ^^
    Wiesz, powinnaś się zdecydować jakiego koloru włosy ma Ginny: tycjanowy, płomiennorudy czy może rudy? I dodatkowo po co napisałaś, że ma kakaowe oczy? Nie wystarczyłoby określenie: brązowe? Zastanawiam się czy specjalnie utrudniasz sobie zadanie pisząc takim wyrafinowanym językiem, które nie dość, że ciężko się czyta to dodatkowo pojawia się wiele błędów. Jednym z nich jest napisanie przez ciebie "sumy pieniężnej", gdzie można było to napisać po prostu "sumy pieniędzy".

    Mimo tych mankamentów, których zawsze na upartego szukam, było całkiem w porządku jak na start. Oczywiście będę się upierała przy określeniu tego, co chcesz napisać, bo w końcu nie wiemy po co się ten Nott tam pojawił, a ona poleciała za nim jakby naprawdę szukała tego Mikołaja xd
    Interesujący wydaje się sam pomysł. Kocham Teodora i fakt, że będzie on jednym z najważniejszych bohaterów trzyma mnie przy tym opowiadaniu jak nic. Dopóki on tu jest, jestem i ja. Oczywiście ciekawi mnie to jak wykreujesz swoje postaci skoro pojawi się wiele niezgodności z kanonem. Do tego Nott pojawił się w HP... raz? dwa? Tak więc masz pole do popisu. Oby ci się udało, więc trzymam kciuki :)

    Ściskam, Donna W.
    [ trzy-wspomnienia ]

    OdpowiedzUsuń
  11. No kochana moim zdaniem jest całkiem nieźle.
    Cieszę się w sumie że nie pokazujesz kanonicznie wszystkiego.
    Inaczej nie miałoby to żadnego sensu czyż nie?
    Zaintrygowało mnie pojawienie sie Nott'a.
    To jedna z najciekawszych postaci i najbardziej tajemniczych.
    Nawet nie mam pojęcia ile razy pojawił się w książce chociaż znam Harr'yego niemal na pamieć.
    Zauważyłam kilka powtórzeń, ale nie było ich zbyt dużo.
    Znalezienie bety to dobry pomysł gdyż wiadomo że każdy w trakcie pisania można coś przeoczyć całkiem nieświadomie.
    ogólnie podoba mi się i czekam na kolejny rozdział.

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Aż się dziwię, że wcześniej nie skomentowałam rozdziału, bo trafiłam do ciebie już jakiś czas temu. Dzisiaj udało mi się ponownie dzięki rejestrowi blogów. ;) Z początku nieco się wahałam, jednak po zapoznaniu się z zaplanowaną fabułą jakoś instynktownie przeczytałam i cieszę się, że mi się to udało.
    Od pierwszych akapitów można dostrzec twój talent. Naprawdę masz bogate słownictwo, a językiem posługujesz się płynnie, akcja jest wartka i ciekawa. Nie zanudzasz. Błędów nie wyłapałam żadnych, toteż nie miałabym się do czego przyczepić, gdyby nie jedna rzecz, która nieco mi przeszkadzała. Zamiast acyjanowłosa czy kakaowooka napisz po prostu brązowooka czy rudowłosa. Te nazwy są... nieco zbyt wyszukane. Użyj je w przypadku opisywania czyjegoś wyglądu, to znaczy na przykład osoby, którą Ginny gdzieś zauważy. Wtedy kakaowe oczy pasują, ale ten sposób, który ty wykorzystałaś, nieco mnie denerwował podczas czytania. Oczywiście, zrobisz jak zechcesz, ale wolałam, żebyś wiedziała. Ja sama wolę, jeśli ktoś mi powie, co nie grało. Mam nadzieję, ze nie uraziłam.
    Podoba mi się konstrukcja Ginny. Nie zrobiłaś z niej wszechmocnej czarodziejki bez lęków, a młodą dziewczynę, która boi się czyhającego na każdym kroku niebezpieczeństwa. Współczuję jej, bo mimo tego wszystkiego, ten Tom z dawnych lat wciąż ją prześladuje. Uwierz, wiem, co mówię. Niestety, nie tak łatwo znienawidzić kogoś, kto raz został twoim przyjacielem. Nie mogę się doczekać rozwinięcia akcji z Nottem **
    Pozdrawiam, dodaję do obserwowanych, Wellesie.

    w-klatce-zmyslow
    urwane-wspomnienia

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj,
    na samym początku postać, która urzeka- TEO. Jak ja go kocham. Sama Rowling podobno także, szkoda, że nie rozbudowała jego postaci, ale w sumie to nawet nie miała po co.
    Na szczęście jesteś TY- genialnie go opisujesz, jest w jakiś dziwny sposób cyniczny, oschły, ale i tajemniczy.
    Podoba mi się też, że nie zapomniałaś o związku Gin z Tomem, który nie mógł przejść bez echa. Ich relacje to jedne z mich ulubionych wątków w HP.
    Dodaję do obserwowanych i czekam na NN.
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  14. Zauważyłam, że powtarzasz zbyt często imiona bohaterów lub wyraz "gwałtownie", przez co pojawiają się powtórzenia. Takie rzeczy niestety rzucają się w oczy. Ogólnie mi się podoba, choć więcej nie potrafię powiedzieć. Czekam na kolejny rozdział, gdzie będzie się coś więcej działo...

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawy pomysł z parą Ginny&Teodor, chociaż osobiście nie przepadam za panną Weasley. Irytuje mnie. Ciekawe, jak Ty ją wykreujesz.
    Interesujące jest również nawiązanie do dziennika Toma - w końcu przepadł dobre kilka lat temu.
    Właściwie niewiele mogę napisać, ponieważ nie było w tym odcinku zbyt dużo akcji (ale to normalne, pierwsze rozdziały zazwyczaj takie są). Mogę jedynie poczekać na nexta :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudny szablon, nie mogę oderwać oczu od rozmazanych barw brązu i zamyślonej postaci dziewczyny <3 Jeżeli wejdę tu za trzy dni, a Ty już zmienisz szatę graficzną - zamorduję :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Po pierwsze to bardzo rzadko - prawie wcale - dotykam się tematyki potterowskiej. Wynika to z tego, że wszyscy takie coś piszą, a z tego z kolei wynika, że wszystkie możliwe tematy, warianty, historie zostały już chyba wykorzystane. A ja lubię coś świeżego, nowego, awangardowego...
    Ale jednak po coś tu jestem i nie uciekłam z krzykiem. Po co? Otóż uważam,że w odmętach Rowlingowskich pomyj twoja koncepcja jest inna, ciekawsza.

    I, na marginesie, szczerze mówiąc, to nie mam pojęcia kim Teodor jest. (: Pottera czytałam setki książek temu i lepsze powieści przyćmiły historię i bohaterów mojego dzieciństwa.

    Ładnie piszesz, zgrabnie i z polotem, choć odnoszę wrażenie, że próbujesz szpikować tekst przedziwnymi słowami byleby tylko uniknąć powtórzenia. Ta, wspomnienia już wyżej w komentarzu, "tycjanowłosa" to straszna przesada. Za wszelką cenę próbujesz dodać poetyckości (bo to chyba chciałaś zrobić, pisząc "soczyście smolistymi oczami") ale to nie wychodzi ci dobrze.

    Ale poza tym to bardzo mi się podoba i będę wpadać. :)

    Pozdrawiam.
    [pozbawieni-kontroli.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  18. Szczerze powiedziawszy nie przepadam za postacią Ginny , ale takiego połączenia (Nott, Ginny) jeszcze nie widziałam , a za to masz dosyć spory plus :) Zapowiada się całkiem obiecująco. Szablon jest cudowny. Podpisuję się pod resztą jeśli "tycjanowłosa " itd... to naprawdę wielka przesada, tak jakbyś próbowała robić coś na siłę, a to nigdy dobrze nie wychodzi... 7 lat piszę opowiadania potterowskie ( z 2 letnią przerwą bo skupiłam się na dokończeniu książki) i serio lepiej czasami sobie odpuścić. Pozdrawiam (mam coś z bloggerem dlatego jestem anonimowa ;/ ) broken-heart-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej ;d
    Kiedyś Ginny lubiłam potem mi trochę zbrzydła xd może twoja kreacja tej postaci będzie bardziej interesująca niż ta Rowling ;D
    Rozdział wciągający ;d czekam na następne. ;d
    Zapraszam do mnie magia-za-rogiem.blogspot.com ;>

    OdpowiedzUsuń
  20. Ciekawe... :) czekam dalej :)
    czekalam-na-ciebie-cale-swoje-zycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Wreszcie przybyłam :) Przyznam, że prolog bardzo mi się podobał. Był krótki i uczuciowy, a nawiązanie do ambiwalencji przypadło mi do gustu, może dlatego, iż rzadko się spotykam gdziekolwiek z tym wyrazem. Dobrze, że Ginny w jakiś sposób nadal pamięta o Tomie - pamiętnikowym przyjacielu, musiał być dla niej ważny, skoro o nim nie zapomniała. Ogółem nie wiem, czego to kwestia, ale Twoje Ginny jest zgoła inna od tej książkowej postaci. Roztargniona, emocjonalna i trochę... miękka? Tak, to chyba właściwe słowo. Ta starsza Ginny zawsze była twardzielką, ale z drugiej strony liczę na wpływy Twojej wyobraźni. Zaskoczyło mnie to spotkanie z Nottem i fakt, że niedaleko księgarni na Pokątnej znajdował się tak nieschludny bar, to raczej nie miejsce na takie lokale. Opowiadanie mi się na razie podoba, czekam na ciąg dalszy :) Pozdrawiam!
    [rozmowy-pozaziemskie]

    OdpowiedzUsuń
  22. Zostałaś nominowana do "Liebster Award" na Serce Pełne Nienawiści.

    Pozdrawiam,
    Apocalypsis

    OdpowiedzUsuń
  23. Znalazłam twój blog przypadkiem i bardzo mnie zaintrygował. Ciekawi mnie tylko, kiedy będzie nowy rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  24. W sumie nie chciałam jak na razie interweniować, ale chyba nie mam wyjścia, bo ciekawość mnie już zeżarła totalnie...
    Zapowiada się wspaniale. W sumie, to nie spotkałam się jeszcze z takiego typu opowiadaniem :) Jest bardzo tajemniczo i to mi się podoba.
    Mam nadzieję, że w końcu pojawi się u Ciebie nowy rozdział, bo chyba umrę jak nie dowiem się co będzie dalej!
    WENY WENY WENY I JESZCZE RAZ WENY!
    Pozdrowienia, Cross.
    PS. Zapraszam też do siebie na historię Astroi Greengrass.
    http://zona-smierciozercy-croissa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. Halo, jest tu ktoś? *dobija się do wirtualnych drzwi bloga* Prosimy kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahaha, dziękuję za tak wielkie zainteresowanie blogiem. Rozdział pojawi się na początku lipca, jak głoszą Informacje.

      Usuń
    2. No to czekam i zacieram ręce :P
      O, i jest nowy szablonik. Ładny ^^ Wiedziałam, że od Shy ;)

      Usuń

Czytelnicy

Harry Potter Broom