środa, 8 maja 2013

000: Więzień własnych uczuć


{ Tell me would you kill to save a life?
Tell me would you kill to prove you're right?
Crash, crash, burn, let it all burn
This hurricane's chasing us all underground }
-30 Seconds To Mars-



Ambiwalencja.

Najgorsze z pośród znanych ludziom uczuć, często lekceważone pod płachtą zwykłego tchórzostwa. A tymczasem jest to bardziej wyrafinowany sposób tortury, znacznie staranniej wyszukany niż śmierć, która najzwyczajniej zmywa nas z powierzchni tego świata.

To dzięki niej przestajemy cierpieć i po prostu znikamy, jak cień na ścianie, gdy położymy nasze ciała na podłodze. My przestajemy doznawać katuszy, obarczamy tym bliskich, zupełnie jak tchórze, bojąc się sami doznawać towarzyszącego nam uczucia.

Ale ambiwalencja nie.

Jest to strach, niekontrolowany strach, który co jakiś czas obmywa nieodparta chęć doznania tego, czego się boimy. Często to uczucie towarzyszy dzieciom, gdy z jednej strony boją się konsekwencji swoich poczynań, kiedy narozrabiają, ale jednak w gdzieś w głębi przesiąka ich pragnienie zakosztowania tej przyjemności.

Zakazany owoc kusi przecież najbardziej, prawda?

Dlatego mimo lęku, musimy zadecydować czy chcemy podążyć ścieżką z chwilowym zaspokojeniem swojej ciekawości. A jednak toczymy walkę ze zdrowym rozsądkiem, który podpowiada nam, że konsekwencje naszych poczynań będą miały skutki jeszcze przez długi czas.

Takie właśnie uczucie towarzyszyło mi każdej nocy, gdy ściskałam kurczowo pod poduszką stary, odrapany dziennik, który należał do mojego przyjaciela. Pewnie pomyślicie, że byłam niestabilna psychicznie, jeśli bałam się kogoś, kogo jeszcze przed momentem nazwałam tak specjalną, przeznaczoną dla niewielu, nazwą. 

A jednak było to zupełnie możliwe z mojego punktu widzenia. Ufałam mu, a jednak bałam się tej więzi jaka nas łączyła. Lękałam się, ponieważ nie wiedziałam w jakim stopniu Tom jest żywy, jak głęboko sięga otchłań, w której się znajdował i czy zdołam znaleźć na tyle długą linę, by tam po niego zejść.

Ostrożnie wyciągnęłam zniszczony, zaznaczony czasem dziennik i tępo przyglądałam mu się przez chwilę, jakby starając się dostrzec jakąś tajną inskrypcję, która uwolni mnie od bycia więźniem własnych niestabilnych uczuć.

Wewnątrz toczyłam ze sobą walkę, w której mogłam zabić swój rozum lub serce, w zależności od tego, czego w danej chwili chciałam posłuchać. Nie miałam zamiaru brać jeńców, którzy ponownie skomleliby mi do ucha o to, bym zaprzestała rozmawiać z nim.

W końcu otworzyłam dziennik i sięgnęłam po pióro ułożone na szafce nocnej, zaraz obok listów od moich rodziców. Oni byli żywi, a Tom? On był gdzieś na dalekiej krawędzi, a ja nie wiedziałam jak przywrócić go z powrotem, jak sprawić, by był materialny.

Cześć, Tom.

Nakreśliłam najbardziej estetycznie jak potrafiłam, prosząc Merlina, by odpisał. Nie wiedziałam co prawda jak działał ten dziennik, jakim cudem mogłam pisać z kimś, o kim nawet nie wiedziałam czy pozostał wśród żywych.

Witaj, kochana Ginny.

Uśmiechnęłam się i mimowolnie zwróciłam uwagę na zastosowany przez niego epitet, który sprawił, że zostałam wprawiona w dobry nastrój. 

Tom, mam do ciebie pytanie. Nie gniewaj się, dobrze?

Pytaj o co chcesz, Ginny.

Czy...

Chwilowe zawahanie sprawiło czarną kropkę w pamiętniku, która chwilę potem zdawała się być jedynie przywidzeniem.

Czy ty naprawdę istniejesz?

Pomiędzy jednym a drugim oddechem zastanawiałam się, czy nie byłam przypadkiem jedynie głupią dziewczynką ze zbyt dużą wyobraźnią, która sama do siebie wypisywała głupoty, udając, że ma kogoś, komu mogła powiedzieć wszystko.

Naturalnie, przecież inaczej nie prowadziłbym z tobą rozmowy, droga Ginny.

Odetchnęłam, czując ogromną ulgę.

A... czy będziesz teraz często ze mną... rozmawiał?

Tak, Ginny. Już zawsze będę z tobą, bo jesteś dla mnie bardzo ważna i nigdy cię nie opuszczę. Będę przy tobie, aż do twojej śmierci.

~*~


Witajcie. Witam wszystkich i każdego z osobna. Osobom, które przeczytały ten dosyć krótki i niezbyt udany prolog, należą się spore dzięki, więc tak też robię. 
Pomysł na tego bloga przyszedł mi raczej spontanicznie, choć mam kilka notek w przód, by mieć pewnego rodzaju asekurację. Mam nadzieję, że się Wam spodoba, a jeśli ktoś chce poczytać coś więcej o tej historii, zapraszam do zakładki z taką samą nazwą.
Całuję, 
Mermaid

35 komentarzy:

  1. Bardzo lubię witać nowe opowiadania, które dopiero ,,wykluwają się ze swoich jajek'' i mam szansę obserwować ich rozwój. Na wstępie chcę Ci życzyć weny i uporu, abyś dotrwała do końca.

    Cóż, to rozwodzenie się na początku tak średnio mnie ciekawiło, natomiast kiedy przeszłaś już do kwestii Ginny, czytało mi się bardzo przyjemnie i szybko. Blogów o tej tematyce jest niewiele, dlatego cieszę się, że wpadłaś na ten pomysł. Zapowiada się interesująco :)

    ,, Będę przy tobie, aż do twojej śmierci.’’ – rozbawiło mnie to zdanie. W sensie pozytywnym. Skoro Tom planował śmierć dziewczynki, to raczej jego zapewnienie nie oznaczało zbyt długiego czasu. Ale mała Ginny o tym nie wiedziała...

    Mam tylko taką sugestię – może wypowiedzi pisemne Ginny i Toma zaznaczaj inną czcionką? Tak będzie wyraźniej.

    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć.
    Bardzo podoba mi się pomysł na twój blog, taki powrót w czasie.. czegoś takiego jeszcze nie było! No i Tom, którego ubóstwiam! Ginny zresztą też, ale on... to jest coś. I coś ma być też z Notem, tak? No to super!
    Do tego posta mam dwa słowa. pierwsze to oszałamiający, a drugi to troszkę za dużo opisów. one są świetne, ale czasem za długie :)
    pozdrawiam i byłoby mi miło gdybyś napisała czy opis mojego bloga jest ciekawy i czy gdy ruszy to opowiadanie, będziesz je czytać.

    oddech-klamcy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ambiwalencja to nie strach, a świadomość, że coś jest jednocześnie dobre i złe, że rzecz/ktoś ma tzw. dwie strony medalu, są w jakiś sposób sprzeczne; tak gwoli ścisłości.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strach wiąże się ze świadomością.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Niekoniecznie, strach jest też instynktowny, zatem nie do końca.

      Usuń
    3. No oczywiście, że tak. Ale jednak ambiwalencja jest takim uczuciem, które może być zmieszane ze strachem. Bo to jest właśnie TA świadomość, a świadomości towarzyszą różne odczucia :) Tutaj akurat pisałam o konkretnym przypadku, gdzie objawiała się lękiem, bo piłam do Ginny, która jest w stanie "chcę, ale się boję".

      Usuń
    4. Tak, skomentuję jako całość, to mnie po prostu jakoś zazgrzytało.
      A jako całość - reklama mówi, że Ginny jest w szóstej klasie, ale ten prolog jest retrospekcją czy nie? Bo trochę się zagubiłam. Nie ma tego określonego, a napisane jest dość dojrzale, więc może być mylące ;>
      Całość napisana ładnie, przyznam, że ostatnimi czasy odpoczywam od czytania fan ficków, bo wiele ich już przejrzałam i trudno mnie zaskoczyć, ale będę zaglądać, a nuż. Jednak nie obiecuję, że będę regularnie komentować.

      Usuń
    5. Ok, rozumiem, cieszę się, że pomimo zgrzytów postanowiłaś skomentować :)
      Jest to retrospekcja z czasów, gdy Ginny była na pierwszym roku nauki.
      Tak, rzeczywiście nie określiłam dokładnie, a jednak miałam nadzieję, że jak ktoś przeczyta "Tom" i "dziennik" to się domyśli :P
      Bardzo mi miło i mam nadzieję, że nie zawiodę Twoich oczekiwań.

      Usuń
    6. Tak, tylko jak wspomniałam, napisane dojrzale plus napisane jest, że nie trzymasz się za bardzo kanonu, a twórcy fan ficków potrafią być bardzo pomysłowi, dlatego się zastanowiłam ;)

      Usuń
    7. Ja chyba niestety nie umiem pisać jak jedenastolatka :x
      Nie trzymam się kanonu, oj bardzo, ale jednak jak na razie wszystko jak w książce. Chodziło mi raczej o wydarzenia z rozdziału I i dalej. Tam to kanonicznie nie będzie, oj nie ;P

      Usuń
  4. Zazwyczaj nie zaglądam na blogi osób, które pozostawiają u mnie spam, ale dla ciebie postanowiłam zrobić wyjątek. Dlaczego? Dwie sprawy.
    1. Tematyka potterowska, a do tego nie jest to kolejne Dramione, Sevmione czy Tomione, tylko historia Ginny Weasley i, jak wyhaczyłam, Teodora Notta. Do tego mamy tutaj świetną otoczkę w postaci wspomnień o przyjaźni z młodym Voldemortem i snów z jego udziałem.
    2. Właśnie. Voldemort. Postać młodego Toma jest dla mnie jedną z najukochańszych w serii.
    No, to skoro sprawa wyjaśniona, przechodzę do treści. Długa to ona nie jest, ale... w końcu to prolog, należy ci wybaczyć.
    Ambiwalencja. Lubię mądre słówka, kiedyś niektóre zapamiętywałam i chwaliłam się nimi każdemu, ale teraz... no cóż. Jako, że moja pamięć ostatnio szwankuje, zapytałam o radę Wujka Google. Odpowiedział mi treściwie, więc już wiem, co miałaś na myśli. Nie, żeby coś, ale lubię takie wynurzenia. Ktoś coś opisuje, wyjaśnia, naprowadza na pewne "stanowisko". To bardzo dobry zabieg, często używałam go w rozprawkach. :#
    Zakazany owoc kusi najbardziej... czy mogę się z tym zgodzić? Chyba zależy od człowieka. Mnie jakoś nie kuszą używki, których rodzice mi zabraniają, a których i sama sobie odmawiam... może po prostu mam silną wolę (nie, raczej nie :D), ale taka jest prawda. Myślę, że to jest indywidualna sprawa każdego człowieka. Każdy reaguje na zakazy w inny sposób.
    Teraz zaczynają się wyjaśnienia Ginny i w tym momencie naprawdę do mnie dotarło, co oznaczał pierwszy dłuższy akapit. Ma dziennik Toma Riddle'a, jest nim zafascynowana, powierza mu swoje sekrety, ale jednocześnie jest przerażona, boi się tego, co może się w przyszłości wydarzyć. Co, jeśli ktoś inny znajdzie dziennik, jak to się potoczy, czy Tom jej nie wyda? Oczywiście nie jest jeszcze świadoma takich rozmyślań, ale to się zmieni, to akurat bardziej niż oczywiste...
    Rozmowa z Tomem była krótka, ale całkiem ciekawa. Szczególnie ostatnia wypowiedź młodego Voldemorta wywołała na mojej twarzy uśmiech zrozumienia. Tak, to jest ten prawdziwy Tom, który nie dość, że grozi, to jednocześnie obiecuje. Uwielbiam go, czekam na więcej podobnych wstawek.
    Oczywiście linkuję i dodaję do obserwowanych, byłoby mi też miło, gdybyś mnie powiadamiała, bo nie zawsze zaglądam do powiadomień na Bloggerze...

    Pozdrawiam!
    [http://przez-lzy.blogspot.com/]

    PS Nie wiesz może, czy aktor z szablonu to nie przypadkiem Hayden Christensen? Całkiem fajnie tu wyszedł. :X

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! To naprawdę miłe i oczywiście Cię powiadomię ;>
      Do PS: Taaaak, to Hayden ;) No bardzo fajnie, bym rzekła. Ogólnie całkiem z niego niezły chłoptaś ;P
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Zasłużyłaś na pochwały, to je piszę. :) Z góry dziękuję.
      Do PS: Tak też myślałam! Ach, w Gwiezdnych Wojnach trochę mu nie wyszło (jako fanka muszę to niestety stwierdzić :< ), choć trzecia część była niezgorsza pod tym względem, ale przystojny jest, temu zaprzeczyć nie mogę. :D

      Usuń
    3. Dzięki jeszcze raz ;*
      Do PS: No niestety, ale przynajmniej wyszedł z twarzą z tego ;P Jak byłam troszkę mniejsza, to się skrycie w nim kochałam, ale cicho sza ;D

      Usuń
    4. Ależ nie ma za co. :)
      Do PS: Ale na przykład w Przebudzeniu już zagrał dużo lepiej, rola była jak w sam raz dla niego. :) Ja się w nim może nie kochałam (ja dopiero teraz przeżywam okres podkochiwania się w różnych postaciach/aktorach - a może po prostu nigdy mi nie przeszło...), ale lubiłam go, a moje siostry jak go zobaczyły to i polubiły Gwiezdne Wojny. :D

      Usuń
  5. Od razu Ci powiem, że naprawdę rzadko wchodzę na blogi, których adres widzę u siebie w Spamowniku, a jeszcze rzadziej je komentuję. Dzieje się tak dopiero wtedy, kiedy jakiś pomysł naprawdę podbije moje serce i właśnie tak, jest u Ciebie, wiąże się to głównie z moim uwielbieniem do postaci jaką jest Ginny Weasley i z początku, myślałam, że będziesz opisywać jej sytuację z Tomem na drugim roku, niemniej jednak, cieszę się iż akcja opowiadania toczyć się będzie na szóstym roku rudowłosej i pojawi się tutaj Teodor Nott <3
    Chłopak, którego uwielbiam. Chłopak, o którym nigdy nie było mi dane poczytać, zawsze był postacią drugoplanową albo w ogóle go ignorowano.
    Prolog był naprawdę świetny, tajemniczy. Zawsze zastanawiało mnie to, jak Ginny czuła się w momencie, w którym odebrano jej najlepszego przyjaciele i dziwiło mnie, dlaczego właściwie Rowling nie rozwinęła więcej tego wątku, z wyjatkiem bodajże Zakonu Feniksa, w którym Ginny wspominała Harry'emu o swoim opętaniu.
    Trochę zdziwił mnie fakt, że Tom odpisał Ginny, przecież w Komnacie odebrano mu dziennik, a Weasley nie miała jak, skontaktować się ze swoim starym przyjacielem, sądzę, że gdyby istniała taka możliwość, już dawno by ją wykorzystała, ale przeczytałam twój pierwszy komentarz i wiem, że Prologowa Ginny była dopiero w pierwszej klasie :D
    Pozdrawiam serdecznie, życzę weny i czekam z niecierpliwością na pierwszy rozdział;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Żebyś widziała ten wielki uśmiech na mojej twarzy, kiedy zobaczyłam, że to dopiero początek opowiadania :) Bardzo nie lubię nadrabiać, a opis bardzo mnie zaciekawił. Tak więc przechodzę do komentarza.
    Nigdy nie czytałam opowiadania z perspektywy Ginny, co jest bardzo dziwne, żyjąc w blogsferze, gdzie co drugie opowiadanie jest fanfikiem. Po prostu nigdy nie miałam ochoty się za to zabrać. Ale to opowiadanie...Zaraz dodam je do linków. Jest tak fantastyczne, że brakuje mi słów. "Nieudany prolog" - czy rozumiesz znaczenie pierwszego słowa? Chyba nie, bo ten wpis to było całkowite przeciwieństwo nieudanego. Naprawdę super :)Sposób w jaki opisałaś przemyślenia Ginny na temat Toma, biją wszystko! Zazdroszczę Ci stylu pisania, naprawdę. Mam wrażenie, że tak łatwo Ci to idzie, bo po prostu sunie się wzrokiem po literkach i przychodzi to tak prosto. Zabrzmię może jak dres, ale to nic : szacuuun! :D
    Jeśli to nie będzie problem, chciałabym, abyś informowała mnie o nowościach na moim blogu - www.niezapamietane.blogspot.com Z wielką przyjemnością będę odwiedzała tą stronę, wiedząc, że czeka mnie nowy rozdział. Z góry dziękuję i życzę dużo weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zobaczyłam spam, weszłam, tak bardzo chciałam się do czegoś przyczepić, ale z żalem odkryłam, że nie mam do czego się przyczepić.
    Zdecydowanie Ginny nie jest moją ulubioną postacią. Nie jestem do niej negatywnie nastawiona, choć nie mogę powiedzieć, że ją bardzo lubię.
    Myślałam, że to będzie kolejne opowiadanie, w którym Ginny już w pierwszym rozdziale zakocha się w jakimś chłopcu, a w piątym pocałuje go, a na dziesiątym odcinku cała historia się skończy.
    Muszę przyznać, że mnie zaciekawiłaś. Cały ten pomysł na prolog, w którym pojawiła się rozmowa Riddle'a i Ginny za pomocą pamiętnika, był genialny i zdecydowanie do mnie trafił. Domyślam się, że nie zmienisz kanonu i nie spowodujesz, że bohaterka jeszcze w szóstej klasie będzie miała dziennik, choć to wielka szkoda. Już mam nawet wizję na takie opowiadanie idealne. Kurcze, chyba mnie zainspirowałaś, choć nie wykorzystam tego pomysłu do napisania jakiegoś potterowskiego fanfica, może wyjdzie z tego coś psychologicznego na mojego bloga, ale jeszcze nie jestem pewna.
    Ale odbiegłam od tematu, co zdarza mi się nader często. No i... zgubiłam wątek.
    Podsumowując, pierwsze wrażenie wywarłaś na mnie bardzo dobre. Mam nadzieję, że sprawa z dziennikiem będzie często wypływać na powierzchnię i nie da spać Ginny. Jej, dodaję się do obserwatorów i ponownie zapraszam na mojego bloga slowa-sercem-pisane.blogspot.com ;)
    Pozdrawiam,
    I. ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj ;)
    Bardzo mi się spodobało. Mam nadzieję, że pierwszy rozdział pojawi się szybko i będzie tak genialnie napisany jak oto ten prolog ;)
    Pozdrawiam i życzę WENY jak i wytrwałości w pisaniu ; *

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj.
    Przyznam szczerze, że weszłam jedynie na Twojego bloga bo znalazłam adres w moim Spamowniku, inaczej pewnie bym tu nie trafia. Chyba że Ginger podesłałaby mi link. Nie mniej jednak... :)

    Zacznę od tego, że uwielbiam Teodora Notta, a połączenie go z Ginny Weasley nie jest wcale złym pomysłem. Ogólnie ten chłopak pojawia się zbyt rzadko w fanfickach. Cóż, ja znam tylko Wyjątek Empatii, ale tam nie ma Ginny. Tak więc uważam, że sam pomysł jest w miarę oryginalny, zobaczymy jak będzie w późniejszych rozdziałach.
    Nie przeczę, że zaintrygowałaś mnie tym prologiem. Ginny musi być jeszcze bardzo młoda, albo to ja nie zrozumiałam ani prologu, ani krótkiego opisu historii. O ile ten post mogę nazwać prologiem, bo go nie zatytułowałaś tak. Biorąc pod uwagę te zera... Znowu się rozwodzę, prawda? Powinnam się nareszcie nauczyć, aby komentować zwięźle i na temat, ale przynajmniej będziesz miała dłuższy komentarz xd
    Żartuje.
    Wracając, szósty rok w Hogwarcie. I do tego Teodor. Myślę, że lepszego połączenia nie mogłaś sobie znaleźć, bo to jest idealne. Masz wiele możliwości, gdyż Rowling ograniczyła swój siódmy tom jedynie to sytuacji poza Hogwartem, a wiadomo, że Ginny jest rok młodsza od przyjaciół swojego brata. Ale po co ja ci to piszę, skoro na pewno to wiesz. Nie mniej jednak jestem ciekawa twojej historii i tego jak bardzo odbiegniesz od kanonu. Prawdopodobnie jeszcze tu wrócę :P
    Ach ten post. Nie znalazłabym lepiej wyjaśnionego słowa "ambiwalencja" w słowniku. Nie wiem jak można pisać o tym stanie, dla mnie jest on czystą fikcją, chociaż wiem, że istnieje. Albo nigdy nie zwracałam uwagi na swoje reakcje - również możliwe.
    Piszesz świetnie, masz lekki, czytelny styl, który nie nuży. Podoba mi się to w jaki sposób ubierasz słowa, nie szastasz nimi na prawo i lewo, ale wiesz jak napisać konkretne zdanie. Widać, że świetnie manipulujesz swoim tekstem. Przyznam, że jestem ciekawa dialogów, które pewnie z czasem się pojawią.
    Obserwuje twojego bloga i mam nadzieję, że nie będziemy długo czekać na rozdział pierwszy. Może rodzi się kolejne genialne opowiadanie?
    Miło by było gdybyś zajrzała również do mnie i postawiła opinię. Sama się uczę i nie wiem, co jeszcze mogłabym zmienić. No i jestem ciekawa opinii na temat mojego Teodora.

    Ściskam, Donna.
    www.trzy-wspomnienia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj!

    Szczerze mówiąc ostatnio niezbyt często zaczynam lekturę nowych blogów. Z wielu, które czytałam, zostało mi kilka, które bardzo lubię, wręcz uwielbiam, a i tak nie mam czasu na komentowanie, więc za nic się nie zabieram. Chyba, że mowa o jakichś tasiemcach o Lily i Jamesie - to zawsze. Ale ja jak zwykle nie na temat. Dążę do tego, że zachęcił mnie Twój spam na moim blogu, więc postanowiłam wpaść. xD
    Prolog, jak prolog. Nie lubię prologów. W ogóle kto wymyślił prologi, na co komu one potrzebne? No nie rozumiem, choć sama je piszę. W każdym razie z Twojego dowiadujemy się, że Ginny boi się Voldzia, ale mimo to, pragnie wciąż z nim pisać. Ach, te dzieci. Ciekawie to w sumie opisałaś, tylko mam jedno zastrzeżenie. Ambiwalencja. No wiadomo, sprzeczne uczucie. A napisałaś "Jest to strach...". W sumie to ja nie wiem czy to jest błąd, ale tak nie bardzo mi pasuje logicznie. xd
    Właściwie to nigdy nie czytałam jeszcze opowiadania z perspektywy Ginny. No, po prawdzie czytałam, ale nie skończyłam. Szczerze mówiąc, nigdy nie lubiłam specjalnie tej rudej dziewczyny. Trochę mnie wkurzała zarówno w filmie, jak i w książce. Miło by było, gdybyś zmieniła mój pogląd na tą postać. ;)
    Na zakończenie tego bezsensownego komentarza powiem, że bardzo podoba mi się Twój styl pisania - taki płynny. Co prawda chwilami trochę się plątałaś w swoich myślach, ale całość wyszła okej. Wygląd też ok - szału nie ma, ale jest schludnie, a chyba o to chodzi.

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Pralinee. ;*

    PS. Przepraszam za tak chaotyczny komentarz, ale jest trzecia w nocy. xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej!
    Widzę, że założyłaś kolejny blog, ciekawe, jak długo teraz ci się uda wytrwać. Lubię jednak opowiadania o Ginny i nie rozumiem, czemu niektórzy darzą tę postać taką niechęcią. Aczkolwiek wolę paring Ginny + Harry, jakoś sobie nie umiem wyobrazić jej z Nottem, a tak wynika z ramki obok tekstu.
    W każdym razie, prolog był krótki, ale ciekawy, tak wgl, to się dzieje w czasach dzieciństwa Ginny, gdy pisała z Tomem, czy z jakiegoś powodu powróciła do tego później?
    Sorry, że tak krótko, ale nigdy nie umiem wypowiadać się o prologach. Niemniej jednak, ciekawa jestem, jak dalej to poprowadzisz.
    Czekam także oczywiście na twoje odwiedziny na moim blogu ^^.
    [nowojorski-akcent]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki i również mam taką nadzieję :)
      Prolog jest retrospekcją z czasów dzieciństwa Ginny, dokładnie z pierwszej klasy.
      Jeszcze raz dzięki i oczekuj wkrótce mojego komentarza na Twoim blogu :*

      Usuń
  12. fajny blog, bardzo mi się podoba trzymaj tak dalej

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej, to ja. Dziwnie to brzmi o.O
    W każdym razie dzięki za to, że zostawiłaś link do swojego bloga na moim, dzięki czemu znów trafiłam na jakiś genialny twór ludzki. Sama wolę paring Lily+James i czytam tego tyle, że masakra, ale jakoś dawno nie miałam okazji przeczytać czegoś z czasów Harry'ego Pottera, a tym bardziej o samej Ginny, którą bardzo lubię. Zapowiada się bardzo ciekawie, no i lubię, gdy zaczynam od początku i czekam na te kolejne rozdziały, i czekam... Jak na razie to jest bardzo pozytywnie, podoba mi się Twój styl pisania, no i co tu dużo mówić... Nie ma cię po prostu czego czepiać. Trzymam kciuki i czekam na następny rozdział, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy weszłam na bloga, myślałam, że to kolejny blog o Ginny i Draconie, ale kiedy przeczytałam informacje, że to nie Draco tylko Teodor, postanowiłam zostać. Lubię czytać ogólnie o Ginny, bo jest naprawdę ciekawą postacią.
    Prolog podobał mi się. Widzę tu wspomnienia Ginny, jak została opętana przez Toma. Fajnie poradziłaś sobie z emocjami;) Nie wiem, co pisać dalej, bo Prolog strasznie krótki, więc pozostaje tylko czekać na pierwszy rozdział.

    Dziękuję ślicznie za komentarz u mnie;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam! Po pierwsze dziękuję za komentarz i tak, wiem kiedy stawia się kropki, przecinki, (interpunkcja) i wiem jak zapisuje się dialog lecz nie mam czasu tego pisać bo dodaję wpisy z komórki co trwa dużo dłużeodaqaj niżelibym dodawała z komputera. Co się tyczy twojego bloga to jeszcze nie wiem co o nim myślę ( zapowiada się nawet ciekawe opowiadanie). Muszę przeczytać więcej notek żeby coś powiedzieć. Pozdrawiam,
    Gosia :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Trafiłam na ten blog przez przypadek. Nawet już nie pamiętam jak. Nie żałuję tego! Twój blog bardzo mnie oczarował. Masz bardzo przyjemny styl i muszę przyznać, że zachwyciłaś mnie tym. Od zawsze intrygowała mnie więź łącząca Ginny i Toma, ale po zakończeniu bloga przez Elfabę długo nie mogłam niczego znaleźć. Bogu dzięki, że Ty zaczęłaś pisać właśnie o tym i... Nottcie? ;o Dziewczyno kocham Cię!♥ Nie mogę się doczekać, aż wprowadzisz tu Teodora..
    Życzę weny i dużo, dużo czytelników :)Pozdrawiam Shame.
    [ciemna-strona-pottera][guerra-angelo]

    OdpowiedzUsuń
  17. Cześć, trafiłam na bloga przypadkiem, chyba w linkach jakiejś osoby. Powiem ci że nie żałuję. Masz świetny styl, taki płynny. Podoba mi się to że nie piszesz kolejnego Dramione, tylko coś nowego, świeżego.
    Super że pojawia się nott, bo w książkach J.K Rowling jest o nim tak mało...
    Pisarskotoku ci życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj.
    Dziękuję, że mimo wszystko wpadłaś do mnie. Szczerze mówiąc jestem zaskoczona. Przeczytałam, że to będzie kolejne opowiadanie na podstawie "Harry'ego Pottera" i wyszłam. Jednak wróciłam tutaj i muszę Cię ogromnie przeprosić, a także powiedzieć, że żałuję, iż od razu nie przeczytałam prologu. Jestem strasznie zaskoczona, Ginny i Tom? Bardzo orginalny i ciekawy pomysł. Bardzo ciekawi mnie jak to rozwiniesz, bo możesz dużo zdziałać. Naprawdę. Będę czekała z ogromną ciekawością na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Masz dosyć ciekawy pomysł. Osobiście w życiu czytałam chyba tylko jeden blog o Ginny i Tomie. Dopiero zaczynasz, więc na razie nie dowiedzieliśmy zbyt wiele, ale zapowiada się ciekawie. Ostatnie słowa Riddla brzmią niepokojąco i zarazem intrygująco. Czekam na ciąg dalszy!
    [corka-glizdogona]

    OdpowiedzUsuń
  20. Witam serdecznie kochana.
    Widzę że masz ciekawy pomysł na opowiadanie.
    Kiedyś czytałam fajnego bloga o Ginny i Tomie w wykonaniu Marzycielki i ciepło wspominam te historię.
    Dlatego z czystej ciekawości weszłam na bloga i uznałam że jest warty uwagi.
    Ciekawy pomysł i niezwykle trudny w realizacji ale już widzę że podołasz.
    Jestem pod wrażeniem gdyż napisałaś początek w niezwykły sposob.
    W dodatku podoba mi się również samo jej przedstawienie.
    Masz naprawdę talent, który warto szlifować.

    pozdrawiam serdecznie i życzę weny.

    http://pokochac-lotra.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Zapowiada się naprawdę fajnie. Ginny i Tom Riddle - chyba jeszcze nie czytałam takiego opowiadania, jednak udało Ci się mnie zaciekawić. W Twoim stylu jest coś takiego, co każe mi zostać na dłużej. :)

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy

Harry Potter Broom